...ale jak sie okazuje nie do końca. W Słowackim Sturovie dworzec mieści się od centrum kilka dobrych kilometrów. Z resztą, w coraz mocniej padającym deszczu i przy coraz silniejszej potrzebie zorganizowania Konradowi przyzwoitych urodzin przy pomocy butelki beherovki cudem nabytej na stacji benzynowej, zajmujemy się raczej znalezieniem miejca do rozstawienia namiotu. Padło na obskurne gruzowisko przy wylotówce. Urodziny, choć miłe, trwają krótko. W końcu to już druga strona Karpat w dwa dni, jak by nie było.