Geoblog.pl    ciachbajera    Podróże    Ozora i okolice    Chata wuja S.
Zwiń mapę
2008
03
sie

Chata wuja S.

 
Polska
Polska, Piwniczna
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 565 km
 
Dojechaliśmy średnio wczesnym rankiem, wyskoczyliśmy z pociągu ekspresowo, bo myśleliśmy, że ta Piwniczna to jednak większa będzie i w zasadzie przypadkiem dojrzęliśmy tablicę na stacji. No, ale się udało. Szybko okazało się, że kilkuletnia nieobecność w górach i ogólnie studencki marazm znacząco obniża kondycję, więc różnice w wysokościach szybko dąły się nam we znaki, wobec czego po regeneracyjnej kawie walnęliśmy sie nad Popradem w oczekiwaniu na Grześka. Zeszło na leżeniu, gadaniu, rzucaniu kamieniami i gadaniu o niczym.
No, ale Grzesiek przyjechał, zrobiliśmy zakupy, pojechaliśmy nie pamiętam dokąd, ale niedaleko a i niewiele mnie to obchodziło, szczerze mówiąc kilka godzin w górach, a ja już jestem zachwycony tak że mało co mnie obchodzi. No więc nie pamiętam gdzie dokładnie byliśmy, ale pamiętam, że chata, w której spędzić mięliśmy dwie nocki była wysoko, ja byłem z plecakiem i byłem bardzo, jak już wspomniałem, sflaczały. Na szczęście Jaca też był więc Nie byłem biedakiem na samym końcu, bo obu nam nie szło. Tylko Grzesiek "jak do boju na szczyt się rwał (W. Wysocki)", a mnie ogarniało postanowienie poprawy wielkie.
Chałupa była rewelacyjnie zapuszczona, fenomenalnie malutka i kapitalnie rustykalna. Wyładowaliśmy graty, wypiliśmy piwo, powiadomilśmy Dorotę, że ma blisko, niech kupuje żołądkową i przyjeżdża. Przyjechała, my ją odebraliśmy a wieczorem zrobiliśmy biesiadę przy ognisku, jak pan bóg przykazał.

Ale nie po to jest się w górach, żeby pić wódkę, nawet przy ognisku, w czasie biesiady jak pan bóg przykazał. Więc poszliśmy na Słowację, i choćbym nie wiem jak się starał to nie pamiętam jak się ta wioseczka nazywała. Ludzi mało, widoki rewelacyjne, a ja plułem sobie w brodę, że tak te góry zaniedbałem. W każdym razie w owej wioseczce zaopatrzyliśmy się w piwo i jedzenie, poznalismy prześmiesznego Słowaka, miejscowego sklepowego zawadiakę, odwiedzilismy knajpę (czego zazdroszczę im - że w każdej wiosce jest najmniejsza choćby knajpa, bo u nas po wsiach tylko pod sklepem tętni życie tak zwane towarzyskie).
Wróciliśmy do domciu, nazbieraliśmy po drodze grzybów, pogotowaliśmy, pobiesiadowaliśmy jak i wcześniej.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 47 wpisów47 2 komentarze2 53 zdjęcia53 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
12.08.2009 - 28.08.2009
 
 
 
01.08.2008 - 15.08.2008